Porąbany dzień

Rano próbuję coś popisać, zanim transport do przedszkola… Na dole słyszę jak wszystko się burzy w kuchni, dramaty śniadania… Nagle czuję, jak muśnięcie skrzydłem anioła, Antos jest obok, jak zwykle cicho,  jak duch…- Mówię– jestem w środku myśli, poczekaj.- Ale to jest tata coś bardzo ważnego. – – To mów… –   Nie było snu o kreciku… Przedszkole… Potem tenis…w hali, bo deszcz, jednak wolę w hali, tam nic nie przeszkadza… Radość soczystych uderzeń. Potrzebuję  kilku dodatkowych godzin by dojść do formy…ale niestety znowu czuje stopę  …. Na Smolnej w  Iskrach u Wieśka Uchańskiego …Pranie duszy… Jeśli duch Boya, który mieszkał w tym mieszkaniu unosi się ..to niezauważalnie… Do pobliskiego PIWu … dawno tu nie bylem, wydawnictwo ledwie dycha… Biorę z radością autobiografię Durrennmatta ..Każda opowieść o swoim życiu jeśli próbuje się mu nadać formę.. od razu staje się nieprawdą. Prawda. Idę Foksal z naręczem książek, gdy ktoś mnie pozdrawia..witam się i mówię, ja tak mam, nie poznaję twarzy.. Majewski …świetny autor Gazety, pisze w Stołecznej o Warszawie . Do redakcji Zwierciadła na Karową …nagle telefon z TV Info..czy mogę wziąć udział w programie o 16.30. Kongres Kultury we Wrocławiu… Europa, kultura…OK…. W drodze do  domu jakieś sklepy…   Szukam nowego telewizora…Za wielki wybór   Telefon z Newsweeka, proszą abym przeczytał w  Reczpospolitej.. na stronie drugiej felieton nieszczęsnego Zaremby,  podobno cytuje,  wstrząśnięty,  mego bloga…ach, co za reklama. Kupuję więc  Rzepę, ale potem zapominam  przeczytać  … Gorzej, ze zapominam też o programie w TV INFo, a to już hańba..  Widzę nagle taksówkę przed moim domem.. Wtedy gwałtowny powrót pamięci… Jezus Maria! ..Narzucam na siebie byle co, w butach nie zawiązanych do wozu..   Korki, nie mamy szans, a program na żywo..I tylko ja ma być w programie , katastrofa . Ale Bóg czuwał.  Rozwiał korki, jak burzowe chmury i zdążyliśmy…Jestem właściwie pół przytomny…a 12 minut gadania…ale chwalili, ze było żywo i ciekawie ..  miło, że prowadzący Jaś Ordyński wspomniał o mojej mamie… Na korytarzu ktoś biegnie ze mną by się ze mąa przywitać..Jego trudno nie poznać, stał się kopią ojca, Piotra   …A Witold Małucużyński…stryj był wielkim pianistą …   Przez korki taksówką do domu domu.. w tym czasie Ewa do miasta z dziećmi… do Joanny… .jakby do mnie , bo w pobliże telewizji na Placu Powstańców… Joanna Jagusiak nasza przyjaciółka  ma  na Górskiego swój niezwykły  zakład z ceramiką, do malowania i wypiekania w piecu… „Made by You”, świetne ie tylko tylko dla dzieci, polecam..   W domu pusto,  zimno i wielki bałagan jak po trzęsieniu ziemi. Rzucam w biegu okiem na felieton Zaremby..”Szpicrutą po buzi”, jak on mnie musiał kochać,  skoro teraz ma tyle mrocznych uczuć …Cytuję puentę..  „Środowisko Jastruna to zaś w ich własnym mniemaniu nowa szlachta.  To szlachectwo objawia się tym, że czasem obije się kogoś szpicrutą.  Nawet ewidentni szaleńcy mają  do tego prawo, byle nasi. Mierzi  mnie to.”       Piotrze… szpicrutą? Za wiele żeś się naczytał Żeromskiego..Nie ma mowy. Biedny, zakompleksiony Zaremba… czeka teraz na mój felieton…Poczeka do poniedziałku. A ja w sumie łagodne, ty przecież chory jesteś. Monika Olejnik, też zaczepiana nie jest tak wyrozumiała jak ja, .patrz,  jej felieton w piątkowej Gazecie… Gdybym miał czas..   analiza języka i myślenia naszej narodowej prawicy.. A tyle książek czeka na lekturę…

PODYSKUTUJ: