śniegu rozkołysanie

śniegu rozkołysanie

  Śnieg gruby, dorodny,  taki śnieg nie spada a frunie niespieszne, płatki kołyszą się wsłuchane w każdy podmuch wiatru, czasami kluczą… na tle potężnego świerku w mym oknie, ten spektakl ma szczególny wdzięk.  Franek ma już ponad dwa miesiące. Przestaje być małym kosmitą….jego ludzkie uśmiechy od ucha do ucha, jakieś guglanie, gdzie są pierwsze zalążki słów,  a już od "dawna" ziewa i kicha jak dorosły…i te spojrzenia… pierwsze spojrzenia z błyskiem ciekawości i zdumienia. Twarz jego matki w burzy złotych włosów, twarz jak z obrazów Botticellego -to mnie kiedyś tak zauroczyło- i jego łysa, kształtna główka. Najbardziej jednak niezwykłe…  co się dzieje między  nimi, czułość bez granic i miłość. Nawet w świecie bez Boga,  tam mieszka jakiś Bóg.  Jestem trzy godziny z nim sam…  przewijanie staje się przyjemnością,  jeśli ma się wprawę i nie robi się tego za często. I pierwsza nasza dłuższa rozmowa na temat dziwności świata…  Fragment obrazu Botticellego wisiał w moim dziecięcym pokoju, "trzy gracje". I zapewne z powodu tego obrazu jest na świecie Antoś i Franek…    U ortopedy.. zapisał mi fizykoterapię…. czyli będę psuł sobie stopy na tenisie, a potem je poprawiał. Nie ma rady… Potem do kina "Kultura " na film  "Essential killing". Trzy osoby ze mną w tej dużej sali… Właściwie przyjemnie ..Ł.  który przyjaźni się ze Skolimowskim, odradzał mi by iść na ten film: "po kwadransie już wiadomo co będzie dalej…to za proste. ..już widzę jak Jurek siedzi na Mazurach i wymyśla ten film..". … Po wyjściu z kina pomyślałem, chyba ma rację… lecz po kilku godzinach film mi się dobrze uleżał… jest taką okrutną przypowieścią bez morału.. etiudą malarską z motywem śniegu, w kontraście z upałem pierwszych scen… Ja też wolę filmy gęste i psychologiczne… ale takie jak ten, mają prawo bytu i zostawiają w nas ważny ślad.. Poznałem przed laty Skolimowskiego na kortach tenisowych Warszawianki…obaj byliśmy w krótkich spodenkach ..co jakoś ludzi od razu zbliża.    W galeri Wojtka T. Zawsze zastanawiam się, czy on świadomy arogant, czy po prostu tak skonstruowany? Jak ktoś, kto czuje malarstwo, może tak nie czuć ludzi…Polecam mu obrazy Kasi Karpowicz ..od razu wchodzi w google – co za czasy, że można od razu wszystko obejrzeć… jest pod dużym wrażeniem… W panoramicznym oknie miejsce, gdzie toczyła się "wojna o krzyż". Mówi nagle, że miał więcej sympatii do tych co bronili, niż byli przeciw… Poczułem niepokój, jeszcze tego brakowało, aby był pisowskim krzyżowcem.. I myśl– zdarza się, że pacyfiści są mniej sympatyczni od militarystów, co nie znaczy,  że wojna jest lepsza od pokoju… patrzeć na istotę problemu, a nie na przypadkiem zostawione gdzieś na boku odchody… Nic jednak nie mówię, nie mam nastroju na spory…   W publicznej odpowiedzi na ostatni komentarz…. Wielki Świat…jest złudzeniem…. dla wielu jest wszędzie tam, gdzie ich nie ma …A tak naprawdę…nasz ludzki świat jest zawsze mały, tylko czasami bywa ważny i barwny…ale to my sami, każdy z nas… stwarza kolory i wagę świata ….Ci, których podejrzewa się, że żyją w Wielkim Świecie  zwykle najlepiej widzą, jak on mały, czasami też jałowy i nudny. Uwierzyć, że  tak zw. wielki świat jest tam, gdzie udaje nam się pozornie z   n i c z e g  o  zrobić  c o ś… a to udaje się czasami pozornie byle gdzie, pozornie byle komu… 

PODYSKUTUJ: