Śnieg prószy

Śnieg prószy

   Śnieg prószy na mój świerk w oknie. Od razu robi się cieplej. Ciocia u nas na dwa dni, więc chwila ulgi…  ona teraz celebruje Antosia… wtedy wyprawa do przedszkola nie jest już tak karkołomna… Chwile w ciągu dnia i nocy, kiedy czuję zupełną niemoc wobec życia i chwile, kiedy czuję moc… tę moc najczęściej rano pod prysznicem… Co robić, aby nie wytrzeć jej ręcznikiem?     Moja mama zawsze do mnie dzwoni akurat wtedy, kiedy nie mam czasu. Zawsze? To niemożliwe z punktu widzenia terorii prawdopodbieństwa. Przypatrzeć się,  czemu tak czuję, a już po kilku jej słowach, gdy mówi: „u mnie wszystko w porządku,  świetnie się czuję”, ten czas już nie jest taki zły…    Spotkanie z moim synem, czy muszę dodawać, że z tym dorosłym…? Patrzę na jego dłonie, to dłonie mojej mamy i jej ojca, który zginął w '39 roku w okopach Warszawy. Wędrowanie w rodzinach przez pokolenia głosu, kiedy indziej brwi, oczu, bywa, że dłoni… ja mam dłonie nie tak smukłe po ojcu i po nim brwi… Kładę swoją dłoń na smukłej i pięknej dłoni syna, korzystając z chwili jego nieuwagi –  rozmawia przez telefon. Tyle telefonów,  jakieś okropnie ważne i dla mnie niepojęte sprawy do bardzo ważnego prawnika…       Przemówienie Vargasa Liosy na wręczniu Nagrody Nobla… Robiłem z nim wywiad, który to był rok – chyba '99? Tak mało pamiętam z tej rozmowy, nie mam siły szukać w archiwum. Podobnie nie mogę znaleźć w swej biliotece jego książek z dedykacjami, w tym „Pożegnania macochy”, która tak mi się podobała. Taka słodko nieprzyzwoita powieść…  Koniecznie muszę ją ponownie przeczytać. Jak zawsze dreszcz ekscytacji: czy będzie tak samo przyjemnie?  W jego zachowaniu w czasie naszej rozmowy nie było niczego osobliwego, czemu miało być? Sprawiał wrażenie miłego dyplomaty reprezentującego siebie samego. Ale też sprawę demokracji i wolności. Czytam teraz tekst jego wystąpienia z podobnie przyjaznym uczuciem. Powiedział w nim m.in.: „Gdybym przywołał wszystkich pisarzy, którym zawdzięczam coś, albo wiele, ich cień pogrążyłby nas w ciemności. Jest ich bez liku…”   Ale czy nie podobnie wszyscy możemy mówić o tych,  którym zawdzięczamy coś, albo wiele? Czy dlatego tak łatwo, tak szybko i radykalnie o tym zapominamy? Taki pamiętany dług wdzięczności byłby nie do udźwignięcia.

PODYSKUTUJ: