Wczoraj też u Marka w pracowni

Wczoraj też u Marka w pracowni. Malował akwarelą mój portret. Świetnie mu wyszedł, bo to malarz wybitny. Niemal mistyczne doświadczenie. Trzy godziny jego pracy i mojego pozowania. // Dzisiaj rano szalona Viola, wiezie nas, jeszcze teren miasta, ale pusto i dziko, wspaniałe górskie widoki. Wiele gadania, gadanie zakrywa krajobrazy. Ale jakie gadanie, Viola sama siebie przegaduje.   Szalona, niezwykła Viola. Łączy w sobie wszystkie polskie i żydowskie niezwykłości. I dobra pisarka, jakby przy okazji i mimo woli.// Mea Sharim, dzielnica religijnych, Viola nie może,  być z nami gdyż nosi spodnie. Pejsy,  czarne jakby fraki , kapelusze, czasami futrzane czapy, okulary… modlitwa na ustach.. Tylko ma jacyś odmienni. Ileż tam rodzajów przebrań. Mieszają się epoki. Domy ulice, raczej zaniedbane. // Autobus miejski i znowu stare miasto. Wieczorem kolacja  z Orit i Janim  w restauracji Cinemtick  , którą znam sprzed lat, skąd piękny widok na świtała starego miasta. Janiv robi nam wykłady z różnych izraelskich przedmiotów: religia, armia, ekonomia. Dzwoni Iftah ze swojej jednostki. Jani,  jego ojciec był majorem komandosów, okazuje ze Iftah jest w specjalnym elitarnym oddziale liczącym tylko kilkunastu żołnierzy //

PODYSKUTUJ: