sobota

sam w domu. Luksus ale też zagrożenie własnymi demonami. Koty nie nasze ale ładują się do domu , trzy, bo dokarmiamy Karmienie, jako źródło miłości i bliskości. Ssanie, z niego pocałunek. Nie wiązanie końca z końcem, ale nadal te końce w moich dłoniach. Wino pnie się w oczach, to  dzikie i to oswojone, z zalążkami owoców. // Wnoszenie śpiących dzieci z garażu na piętro. Takie grzeczne jak śpią i takie ciężkie / Krysia Zachwatowicz opowiadała mi niedawno , jak wiele waży człowiek ranny lub zabity, była sanitariuszką w czasie powstania./// Szukam puenty do felietonu. Na koniec życia to też ważne. //

PODYSKUTUJ: