piątek

Już w pociągu do Warszawy. W przedziale studenci przez cztery bite godziny rozmawiają tylko o komórkach, wszyscy skubią coś na nich, jakby robili na szydełku ,gadają  aplikacje, instalacje programy  to tamto…Nic  z tego nie rozumiem. I poczucie , że odpadam, od tego co nowe. Oni za to odpadają od mojego świata..// Stąd też taka radość rozmów z moją prawie kuzynką Ewą i z dyrektorem hotelu Holiday Inn w Bydgoszczy, ta wspólna piaskownica, tez kulturalna.. // Wczoraj późnych wieczorem jedziemy przez otwarty dwie godziny przed wstecz nowy most. Imponująca konstrukcja,  ramiona pylona splatają się ze sobą bardzo wysoko. Nie wiem czy to nie za wysokie i czy ładne, w nocy podświetlone z fantazją wygląda kosmicznie. I afera most miał nosić imię Kaczyńskiego, radni PO przegłosowali że będzie „Uniwersytecki. Jakoś mało elegancko, ale ja ich rozumiem. // Też wczoraj wielka artystyczna przygoda, na wsypie młyńskiej muzeum współczesnego malarstwa. Na ogól po jednym obrazie,  ale są niemal wszyscy wybitni malarze. Znowu zaskakuje mnie jak wielu znałem. I znam. Piękny obraz Łukasza Korolkiewicza „lektura” , poznaję jego mieszkanko na Poselskiej. Z pociągu wysłałem mu SmSa: zgadnij , gdzie jest Twój obraz „Lektura”? Nawet wiedział. // Obok muzeum Wyczółkowskiego, przedmioty z jego domu, mieszkał gdzieś w okolicy i wiele jego obrazów/ Nocą rynek  zeszpecony pomnikiem Powstania Warszawskiego, który odpadł z konkursu warszawskiego, a tu go postawili. Ten warszawski, który wygrał straszy  w stolicy, też okropny. Urząd miejski, gdzie 10 lat temu na chwile wpadłem bez umówienia i buch do prezydenta miasta. Od razu mnie przyjął i cały w lansadach. Zrobiłem mu, bezczelny, wykład, co ja bym w tym mieście poprawił, pisałem wtedy do miesięcznika „Architektura, do Plusa Minus, ale pod pseudonimem, jeszcze tym z paryskiej Kultury, ale popularność miałem dzięki felietonowi w „Twoim Stylu” o seksie, miliony kobiet mnie czytało,   za co faceci nienawidzili mnie. Wiadomo konkurencja. Prezydent, kawał chłopa, jakoś nie, pewnie żona nie czytała. Oprowadzał mnie po swoim królestwie otwierał drzwi do sal gdzie były jakieś ważne narady, wszyscy milkli przerażeni. Umierałem ze wstydu. Na spotkaniu w „Mózgu” chciałem czytać wiersze,   też z komputera. A on nagle zwariował. Z pliku, który miał kilka stron zrobił ponad tysiąc.  Otwierał coś,   przesuwał: wołam ratujcie młodzi, to wasz świat. Próbowali, orzekli,   musi być wirus i to jadowity.   Nic nie mówię, ale w duszy lament. Moje narzędzie pracy szlag trafia i to w podróży. Już traciłem nadzieję, gdy pojawił się Kuba, szef klubu młody, dobrze zbudowany, podobno znakomity muzyk, który gra na wielu instrumentach. Mówi:, co on tak wariuje. Patrzy długo i uważnie, nagle pyta, a czemu ten klawisz „enter ” jest cały czas wciśnięty? Zablokował się i zaciął, czego nikt nie zauważył. Podważyliśmy skurwiela nożem,  wyskoczył, komputer zaczął normalnie oddychać.  Ja też. //  

PODYSKUTUJ: