wtorek

Przebudzenie, długo nie otwieram oczu, jak otworzę będę wiedział na jakiej planecie się budzę. Jest szara, nie czarna, więc chyba trochę lepiej, oby „huśtawka”, zatrzymała się w górnej pozycji. Nie chcę sobie robić dużych nadziei, w tej sprawie zawiedziona boli stukrotnie. Nadzieja-nawet, gdy nam sie zdaje, ze jej nie ma, gdzieś się tli  niewidoczna, ale żywa// / Mały spacer, dla mnie wielki, po raz pierwszy od przyjazdu. To tak wygląda świat. Nogi niosą tułów i głowę, wszystko osobno.   Pies jakiś podbiega  i liże mi rękę. Zapomniałem, że są psy na świecie.  // Dzwoni S. psychiatra , mój kolega- przyjaciel, zawsze miękki i miły, teraz mnie opieprza,  ze wziąłem podwójną dawkę środka nasennego, ostrzega -„skończysz jak Michael Jackson, a ja, jak jego lekarz.” Myślę, gdym był  w sytuacji, Jacksona rodzina przynajmniej odziedziczyła by wielkie pieniądze, tak to ja proszę bardzo.  A w razie, czego oświadczam, S M. leczył mnie tak dobrze jak to możliwe, kazał być ostrożnym, jeśli brałem za dużo, robiłem to  własnowolnie i własnoręcznie. /// Dzwonię do Kuby by go przeprosić, że nawalam i nie ma mnie w jego programie, mówię: to nie dlatego, że mam żal, może trochę przesadził dwa tygodnie temu. W programie, który ma być zabawny, mógłbym mówić tylko o depresji. Skończyłem felieton do Przeglądu, ilość błędów mówi o tym, że sam jestem jednym błędem.  Błędem, który walczy…Czasami dziwiło mnie określenie: odszedł po walce z rakiem. Depresja to rak duszy i jak kiedyś świetnie określił Piotr- zatrucie samym sobą. To bywa nie walka, a wojna.// To moja dysleksja plus depresja – wybaczcie mi błędy tutaj,  nie widzę ich.  Pisanie teraz, jak praca w kamieniołomie. Gdybyż to była kopalnia marmurów,  nie mam takich złudzeń. // Potrafię nawet się uśmiechnąć, raz na kilka godzin, sukces. Ewa pomyliła godzinę o jedną wstecz.  Sąsiadka ze swoimi dziećmi miała podrzucić Antosia do szkoły, a Ewa wysłała go rankiem o kilkadziesiąt minut za wcześnie. Co zrobił nasz „model”, stukał o drzwi, ale się nie dostukał się, więc bawił z kotami na zimnie , jak twierdzi pół godziny? Swój dom miał obok. Małgosia zobaczyła go przez okno, zostawiła swe dzieci w piżamach i zawiozła go do szkoły, niesamowita, po czym wróciła po swoje, be je wieźć. Po powrocie do domu Antoś o tym, ani mru mru. Bywa dzieckiem lękowym, a często nie boi się, gdy inny mali bardzo by się bali. We Wiedniu, w Londynie gubił mi się wszędzie, lubi to, nic strachu, ja za to z włosami zjeżonymi z grozy. W Londynie w kieszonce kurtki zostawiłem mu kartkę z adresem i telefonem mojej kuzynki. I tak by o tym zapomniał.  Nareszcie piszę o czymś normalnym.// Usypianie Antosia, wcześniej zapisywał swoimi rebusami notes. Złościł się bo zapisał mamę na odszyfrowanie jednego, a ona zasnęła z Franiem. To może ja za nią to zrobię, on na to: to niemożliwe, ciebie mogę zapisać dopiero na piątek./ Wiersz który kiedyś napisałem, a dotyczy tych, którzy czuję się teraz nieźle, a towarzyszą Cudze nieszczęścia Wystarczyła chwila Nieuwagi A już wokół Tyle cudzych nieszczęść Bywają natarczywe Chcą jeść i pić Niektóre Nawet gramolą się Nam na kolana Cudzym nieszczęściom Nie wolno Pozwalać na zbyt wiele Jak bezdomne zwierzęta Nie dadzą nam już spokoju Kiedy uciekamy Lub zatrzaskujemy drzwi Słychać tupot ich łap I skowyt Potem tyle śladów Na ścieżkach Naszego sumienia

PODYSKUTUJ: