Wtorek
Poranne niedospane…budzę się za wcześnie …wśród książek porozrzucanych na łóżku. {Jakie ja dzwine rzeczy podczytuję przed snem – nagle historię literatury greckiej , tej antycznej. } .Antoś też niewyspany złości się, że to nie on wyłączył alarm. Jem śniadanie w ogrodzie mokrym po wczorajszej burzy i rześko chłodnym…Teraz przy komputerze w ramie okna, w niej potężny świerk. Sikorka na gałęzi – jej żółty brzuszek zamiast słońca.. Jestem poruszony śmiercią Stefana Kuryłowicza. Rozbiła się w Hszipanii jego awionetka…Wybitny architekt, ciekawy człowiek,Dwa lata temu temu robiłem z nim wywiad dla Zwierciadła…Pamiętam ukucie niepokoju, gdy mówił mi o swoich lotach do Hiszpanii małą awionetką… W finale wywiadu pytałem go: T J. Ma Pan jeszcze jakieś architektonicznie marzenia? Wiele z dawnych Pan już chyba zrealizował? To bywa niebezpieczne. Może dlatego Pan lata? ST. Mam całą masę marzeń. Ten zawód to właśnie marzenia i próby ich realizacji. Czekam na rozpoczęcie budowy Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu, chciałbym zbudować jakiś naprawdę wysoki dom!, czekam na uroczystość otwarcia Wydziałów Filologii U.W. i Muzeum Historii Żydów Polskich, przy którym współpracujemy z Rainerem Mahlamaakim. Tak, mam mnóstwo marzeń. Decyzja o zrobieniu licencji pilota była jednym z nich. Mam jeszcze kilka, tak zawodowych jak i nie mających nic wspólnego z pracą, ale jak i w przypadku uzyskania licencji, czy przebiegnięcia trasy maratonu, ujawnię je… po ich spełnieniu. Realizacja marzenia o o zrobieniu licencji pilota, była co już wiemy, przepsutką do śmierci. Trochę zazdroszczę takiej śmieci w szalejącej burzy, o ileż piękniejsza niż szpitalna, ale za wcześnie. Franek wyzdrowiał po wczorajszej wizycie lekarki …I Ewa od razu w lepszym nastroju…Czasami nie dostrzegam jak wielkim dla niej obciążeniem są choroby dzieci… W Galerii Mokotów, potem do lekarki – jak się pan czuje? – Bradzo dobrze…Jej pytający wzrok? Nie chce mi się tłumaczyć- mam dwójkę malych dzieci , nie mogę teraz umrzeć, więc muszę sie badać. Chcę mieć przynajmniej czyste sumienie…