Ostatni komentarz z piątku: to są właśnie takie małe wpiski- żmijki ….jest w tym podła insynuacja…różne rzeczy się mówi, czasami celnie, czasami bez sensu. Środowisko dziennikarskie,” a jest coś takiego?, i tam się coś mówi, wszędzie się mówi, rojowiska słów.. Wszystko tam jest. Nawet odchody kreta. A jakiś akt mej zawiści, proszę o przykład..Jeśli tego nie ma, to po co, no właśnie po co? Jak to po co? Jest z tego najpewniej jakaś mała przyjemność. Sprawianie sobie małych przyjemności, przez małe insynuacje, zawsze coś. No chyba , że trafi się coś grubszego, ale taki strzał to rzadkość..// A na poważnie, myślę teraz : czy jakaś moja zawiść, zazdrość, wyszła na zewnątrz, jak żmija ze skalnej szczeliny i ukąsiła. Wydaje mi się, że nie. Nie raz bilem ludzi pięścią słowa , czasami nie tylko słowa, ale z innych powodów. // Ujawnianie swoich zawiści jest cenne, bezcenne, oswaja je i zabiera im jad…./// Dzień w domu, Ewę wysyłam na „Sugar Man:, wraca zachwycona i naładowana pozytywną energią…A ja z Franiem: tata filmik, filmik, ciągle prosi, Potem robię korektę „Czułym okiem” , praca na cale święta. Od entuzjazmu do tej książki, do niechęci…Wracam też do swoich wierszy. I podczytuje kilka książek na raz…co może mi zaszkodzić na głowę…Od „Korzeni totalitaryzmu”’ Hannah Arendt, biografii Galileusza , do księgi o Europie Fergussona …podczytuję wiersze Staffa, bronią się dla mnie tylko te ostatnie…Ze wstępu mojego ojca do wyboru jego wierszy, pisze że Staff tuż przed śmiercią do niego dzwonił i go nie zastał …nie wiedziałem, że Staff jeden z wierzy poświęcił ojcu.. Za dużo nie wiem…// ( z mojego felietonu, właśnie robiłem jego korektę…) żyłem tyle lat i nie wiedziałem, co mówią za moimi plecami, jak wy nie wiecie, drodzy czytelnicy. Dopiero teraz, gdy mam już skręcony kark, czasami udaje mi się przeczytać stare wypłowiałe napisy na swych plecach. I szepty zakrzepłe jak zacieki. Ilu głupstw bym nie zrobił, gdybym je usłyszał i przeczytał wcześniej. Usiadłbym na krześle nieruchomo, zamknął oczy. I na wszelki wypadek przestał oddychać. Czy nie lepiej więc mieć w nosie czyjeś opinie? Ale gdy z kolei zobojętniejemy na naganę i pochwałę, czy nie zmieni to nas w myślącą roślinę? Człowieczeństwo to też próżność, ale i blizny, jakie żłobią w nas czyjeś słowa.///
Sobota
PODYSKUTUJ: