dobrnąłem do wtorku, przez wysoki śnieg. I teraz trochę wytchnienia. Skubanie felietonów.
Z listu do P” dziwne rzeczy dzieją się z moim mózgiem, czasami mam wrażenie, że posiadam drugi, który patrzy na ten katowany przez leki.
rano sobotni wyjazd od Paryża wydawał mi się szaleństwem i udręką, a teraz cieszę się, że poczuję smród starego paryskiego metra, jeśli nadal tam tak śmierdzi, w końcu dawno mnie nie było w Paryżu. Co będę myślał o tym jutro rano….już zupełnie nie mogę polegać sam na sobie.
Czytam opowiadania Czechowa, chociaż tak dobrze je znam, ale to radość i trening stylu.
Rano odczuwanie dramatyczności każdej chwili, teraz chwile płyną spokojnie i wysoko jak chmury.