Śpię przez część dnia, chyba reakcja po dużym wysiłku wczoraj na tenisie. Tak najwyraźniej teraz mam. Jak się bardzo zmęczę, nazajutrz cierpię na coś w rodzaju mini depresji. Jutro w Onecie biorę udział w dyskusji o depresji. Będzie znany psychiatra, zapytam go czy to się tak zdarza..
Z Franiem, uczę go jeździć na rowerze, katorga.
Kiedy oglądam film Woody Allena, raczej średni, po podłodze nagle biegnie wielki pająk, taki sam jak kilka dni temu i biegnie tą samą drogą. To najwyraźniej lokator naszego domu. Ani mi w głowie go zabijać. Trzeba będzie się z nim jakoś dogadać.
Czasami mam wrażenie, że w tym całym nieopisanym bałaganie jakim jest życie. I nasza pamięć. Tylko poezja wprowadza jakiś porządek.
Dzień bezpłciowy. Taki dzień nie usprawiedliwia życia. Chociaż niebo błękitne. Ale dzieci tulą się do mnie przed snem i deklarują miłość. To zmienia postać rzeczy.