Na Placu Zbawiciela u Wieśka Uchańskiego, więc w Iskrach. Jest w wielkiej biedzie, pozwalniał pracowników w
ramach oszczędności i sam ma więcej pracy. A ludzie przyzwyczaili się, że ma salon i szczodrze przyjmuje ludzi. Jego żywa i serdeczna inteligencja czyni, że spotkanie z nim jest przyjemnością, bywa też terapią. A nie ma już tyle czasu dla ludzie, wiec obrażają się i czują się odtrąceni. Uparcie młody, chociaż starszy ode mnie o kilka lat, kolorowe skarpetki, na obnażonej nodze bransoletka. Problem, że widać, że ta noga już wiele przeszła. Wziąłem tylko małą część książek, które mi proponował a i tak, plecak był ogromnie ciężki.
W Czytelniku, spotkanie z redaktorem, niezwykle kompetentnym, napisał świetną notkę biograficzną na skrzydełko. Daje mi komputeropis „Biletu do nieistnienia”, do korekty. Potem stolik w restauracji, więc trochę gadania.
Ogień w kominku.