Znowu do czwartej nie śpię, pastylka, owsianka z mlekiem i melisa, sama pastylka nie wystarczy, to usypia mnie niezawodnie. Wielka bieda z tym spaniem. A w ciągu dnia zasypiam w kilka sekund.
Do Czytelnika, muszę biec do autobusu by zdążyć. Jezu, jak ja kiepsko biegam z tym biodrem, staruszka mnie przegoni A dzisiaj, co za dzień, będę tak biegł do autobusu trzy razy. W restauracji rozmowy, rozmowy. Niemal wszyscy znajomi pewni, że przegramy wybory. Ten brak wiary, to też jakaś słabość, i grozi nam efekt samospełniającej się przepowiedni. T. mówi mi, że idzie niedługo na operację. Będzie dotyczyć delikatnego organu. Mówi to lekko, jakby chodziło o głupstwo. Duży guz mózgu. Objawem było to, że zaczął tracić widzenie w jednym oku. Na szczęście guz nie złośliwy. Lubię T. i martwię się. Potem na górę do szefa Czytelnika Mariana Sewerskiego. Serdeczna rozmowa. Mój „Bilet do nieistnienia” ukaże się jednak nie w marcu, a w maju, więc na majowe targi książki.