bez formy, na dodatek gapa, moje akty roztargnienia przerażają mnie, szukam kluczyków do Cryslera, nie mogę znaleźć, jak mogłem je zgubić, przecież przyjechałem do domu. Już bez nadziei idę do samochodu. Są w stacyjce. Oddech ulgi. Jestem umówiony, chcę ruszyć , nie mogę. Musiały być przekręcone i siadł akumulator. Odwołuję spotkanie. Chce podłączyć prostownik, ale ten Chrysler ma wszystko po amerykańsku, więc inaczej, nie wiem jak podłączyć prostownik. Dzwonie do R, mówi abym wysłał mu zdjęcie silnika, odeśle mi z zaznaczeniem gdzie podłączyć. Okazuje się, że zapomniałem jak się wysyła zdjęcia z komórki. Rodzina na wsi, dzwonie do syna, tłumaczy mi, ale nie daję sobie rady, wysyła mi instrukcje, nie umiem jej otworzyć…itd, itd… w końcu podłączam prostownik, coś głośno tyka, a wskazówka urządzeniu szaleje. Wiem, ze tak nie powinno być. Dzwonię do Roberta, mówi, żebym odłączył prostownik, przyjedzie dzisiaj lub jutro. Właśnie takie rzeczy mi się ciągle śnią. Zagubienie i niemożność. Nie powinno mnie ta tak przygnębiać, a przygnębia, chociaż wiem, że to w sumie głupstwa. A depresja jednak do razu puka do drzwi.
Utknąłem z opowiadaniami, co też mnie pognębia. Żadnego pomysłu. Tak mi dobrze było samemu w domu, a teraz niedobrze, nie jestem sam, jest ze mną moja bezradność.
Dzwoni M, czy w październiku w dniu depresja, jako jedna z „twarzy depresji” pojadę 30 kam za Warszawę, ta, jakiś bieg dla depresji. Mówię biodro mi nawala, nie będę biegł pięciu kilometrów. I że w ogóle mnie to nie interesuje. Nie chce mi się jeździć za Warszawę. Mie jestem miły dla M, wiele robi dla depresji, ale pracuje w tvp w „Panoramie” , przeszkadza mi to w kontakcie z nią. Nawet poczucie obrzydzenia.
Dzieci i z Ewa pojechali ze swojej wsi do Suntago. słynny Aqua Park. Dzieci zachwycone szczególnie Franio, cieszę się jego radością. Radości dzieci to moje największe radości.