wtorek

próbowałem przespać dzień. I częściowo mi się to udało…niewiele mam więcej do powiedzenia. Wysłałem felieton do  Przeglądu.  A poza tym udręczony jestem przez złe myśli  i  mam poczucie, że sobą zadręczam innych.  To zdumiewające, że depresja z pełną mocą wróciła tak szybko.

Mistyfikuję jutrzejsze spotkanie z panią profesor, w wielkiej biedzie nawet człowiek tak racjonalny jak ja, zaczyna wierzyć w niemożliwe.

Dzwoni z Krakowa Józek Kurylak, poeta, wielki dziwak, wielbiciel twórczości mojego ojca,  z życzeniami świątecznymi. Zwykle mnie drażni swoim artystycznym fanatyzmem, a teraz jakoś mi bliski jego głos.

Wieczorem Ewa do kina z sąsiadką. Bardzo dobrze. Usypiam dzieci, są w jednym łóżku, a ja z nimi, jestem jakby w wannie śmiechu, radości życia, której we mnie nie ma, ale próbuję cokolwiek z tego  zaczerpnąć. Ich cielesność, gładkość skóry , zapachy główek. Nie mogą się uspokoić , więc Antosia wysyłam do jego łóżka.  A Frania odprawiam w sen.  Oby dało mi to siłę by nadal trwać.

 

PODYSKUTUJ: