wtorek

wczoraj w kinie Atlantic, duże spotkanie, spektakl, urodziny Władysława Bartoszewskiego. Masa ludzi. Byłem w gronie kilku osób na scenie. Źle się czułem, jakbym stał obok siebie. Kilka dobrych wystąpień, też syna Bartoszewskiego, teraz polityka. Ładnie i głęboko, jak zawsze, mówiła Ania Janko. Artur Wolski zostawił mnie na sam koniec. Ze słowami, że jakoś to ładnie podsumuję. Jednym z motywów spotkania było pojednanie i wybaczanie. Jezus Maria! Miałem poczucie zupełnej katastrofy, spadam w przepaść, ratowałem się wspomnieniami, a mam garść wspomnień, czasami zabawnych, o Bartoszewskim. I mówiłem, że nie ma wybaczenia, tam gdzie jest pogarda, dziecko nienawiści. A teraz w Polsce gardzimy sobą nawzajem. Po spotkaniu ciekawe rozmowy.Jest Ania Janko, Kazik Wójcicki, kiedyś go nie lubiłem, a teraz wydaje mi się miły i inteligentny, aktorka i piosenkarka Olga Bończyk, kiedyś żona Jacka Bończyka, z którym jestem teraz w przyjaźni. Obaj borykamy się ze zmorą depresji. Odwiozłem potem Anię do domu, mieszka w Józefowie, to na mojej linii otwockiej. Bardzo ją lubię i cenię, moja siostra duchowa.

Wczoraj też w Czarnej Owcy, biorę moje „Opiłki i okruszki”, wszyscy chwalą, że piękne wydane. Też mi się podoba ta książka. Podczytuję w autobusie. Chyba niezła. Teraz jednak nie ważne czy mi się podoba, ważne by podobała się innym.

Dzwoni Maja Komorowska, właśnie wyjeżdżam samochodem z garażu. Niezręcznie mi powiedzieć że oddzwonię za chwilę, bo bardzo chwali moje wiersze, lawiruję by nie zawadzić o bramę.

W Spatifie z gronem przyjaciół, najserdeczniej z aktorką Ewą Wiśniewską, ale generalnie jak nie mówi się o polityce, to brakuje nam tematów. A milczenie przy takim stole, jest grzechem.

PODYSKUTUJ: