straszny piątek

rano w szkole, sielanka z dziećmi..o tym kilka slow potem,…

teraz szpital, sala siedmioosobowa, super! Nie ma kontaktu z lekarzem, tylko na izbie przyjec. Po co wiec te dwa dni tutaj? Bardzo zle sie czulem i czuje…jak malo te slowa mowia o stanie duszy. Udalo mi sie zainstalowac komputer w swietlicy, niezle ona wyglada, jesli nie jest wlaczony telewizor. W ogole na oddziale pusto, pewnie wiele osob poszlo na przepustki…Trabi pociag….naprzeciw mnie siedzi Piotr z mojej sali. pyta, ma pan schizofrenie. Nie, tylko depresje. Raz popelnial samobojstwo…podcial sobie zyly, ale malo odwaznie jak mowi.

Diana Krall – jak czystko w sluchawkach brzmi muzyka i jej śpiew. Zaczynam pomalu oswajać to miejsce, gdzie moze ,mi być dane spędzić miesiąc

Na szczęscie oddzial wydaje mi sie wyjątkowo spokojny, można pomyśleć ,że to sanatorium, gdzie tylko stłoczono ludzi. Jakaś trojka obok gra w karty..slońce przeszkadza mi pisać. Staram sie nie zostawac sam na sam z mylsami, bo nie sa one mi laskwe. Zwątpienie, czy cala ta kuracja, ktora bedzie trudnym doswiadczeniem samym w sobie, przyniesie dobry efekt.Jeszcze niedawno bylo we mnie wiecej wiary.

Czy nie przypomina to kopania w zepsuty telewizor, z czasow gdy to praktykownao, by go naprawic. I czasami udawalo sie .

Wczoraj nie pozegnalem sie z dziecmi, nie moglem

za to dzisiaj rono szkola, prywatana szkola niedaleko nas, gdzie chodzi syn sasiadow. Trzy klasy czytanie opowiadan z mojej ksiazki „Antos i jeszcze ktos”. Tez proba rozmowy i dyskusji znimi, co nie jest latwe. Ale staralem sie. Potem podpiswanie ksiazek.  Wszystko za mgla depresji i zlego sampoczucia. Potem dom i Ewa wiezie mnie do szpitala…  A ja przez caly czas zly, rozbity, nieszczęsliwy, jakby mnie wiozla do gulagu. Potem kompletny brak cierpliwosci na jakiekolwiek czekanie. I ta siedmiosobowa sala, ktora moze byc wyzwaniem ponad sily przy moich problemach ze snem. I jest wielki utrudnieniem przy pisaniu, a pisanie ratuje mi zycie , zyje bo pisze. Tu ta prawda ma szczegolna wage.

Spokój na szczęście…w moim pokoju kilku facetów wszyscy robią dosyć kulturalne wrażenie, wszyscy leżą na łóżkach jakby w głębokim zamyśleniu, jest w tym smutek i niepokój. Mnie niepokój podgryza ze wszystkich stron. Kusi aby poprosić o znieczulacz – lorafen. Co chwila budzi się we mnie gniew na takie życie, na taki los.

Już słysze że jeden z pasażerow mojego pokoju chrapie. Miły, ale potęzny facet, wiec potęznie chrapie. To katastrofa.

Lorafen bardzo poprawia moj stan, ten strumien niepokoju, ktory tlumi,  jest większy niz sie myśli i bardziej dolegliwy.

Deliberuje nad tym chrapaniem, jak nad powaznym problemem egzystencjalnym. Mam zatyczki, ktore od lata stosuje w sytuacjach awaryjnych, sprawdzam, chrapanie przebija sie przez nie bez trudu. Ratunku !

Przez chwile sluchałem Wiadomosci,  czego w domu unikam . Niesamowite co oni zrobili z tego informacyjnego programu, to program zajadle partyjny.  Nowoczesna i PO jako wrogie Polsce sily, ktore knują z wrogami Polski. Wczoraj dowiedzialem sie, ze kierownictwo trzeciego programu zablokowalo audycje o mojej ksiazce o depresji, ze wzgledu na moje nazwisko.   Biada nam.

 

 

PODYSKUTUJ: