straszna niedziela

obudziłem się oszroniony wewnętrznie, po południu szron zmienił się w lód. Teraz, wieczorem lód topnieje. Nie ma powodu, chemia mózgu. Ucieczka w sen, w filmy o I wojnie światowej. Żołnierze na froncie mieli jeszcze gorzej, chociaż kto wie, czy nie czuli się lepiej.

Napisałem dzisiaj tylko kilka zdań. Za mało. Pisanie to dla mnie lekarstwo.

Dzieci wróciły od cioci. Usypiam Frania, pyta mnie, czy wiem co to jest piniata. Nie wiem. Tłumaczy mi. Tyle już nauczyłem się od swoich dzieci. Gładzę go po plecach. Sprawia mu to przyjemność, ale mi na pewno o wiele większą.

PODYSKUTUJ: