środa

jak trudne są rozmowy z umierającym. J. ma chwilami  jasność umysłu, kiedy indziej ją traci. Może dobrze. Jesteśmy już po dwóch stronach brzegu rzeki. Marzę o cyjanku, by tak nie odchodzić. Żal mi go, ale jeszcze bardziej jego synka, który ma umierającego tatę w domu.

Antoś rozpacza, że nie ma kogo uczyć. Franio mu się buntuje, my też nie mamy na to sił. – Ja kocham uczyć! – woła zrozpaczony. Zdumiewająca mania naszego dziesięciolatka.

Zmarł Wojtek Młynarski. Ocieplał nam lata 60 i 70. Minąłem się z nim w Sztokholmie, napisał mi wtedy taki miły list, gdzie ja go mam, lubił moje teksty w paryskiej Kulturze. Widziałem go tylko raz, rok 95, na jakimś kameralnym koncercie, i bardzo było serdecznie, pamiętam był jakiś energoterapeuta, który kładł na nim dłonie i na mnie, siedzieliśmy obok siebie. Zupełnie pijany Marek Kondrat, do którego go poprowadziłem terapeutę. Potem do cudotwórcy  ustawiła się kolejka, scena z jak z „Dnia świra”.

I cudna i aktualna zwrotka Młynarskiego.

„Waza stłukła się Etruska

Wina Tuska „

PODYSKUTUJ: