środa

Wczoraj wieczór autorski , pisałem, że nie będzie porażki jeśli przyjdzie choćby 20 osób, było siedemnaście, ale nie było porażki, bo czułem więź ze słuchaczami, właściwie słuchaczkami, tylko dwóch mężczyzn, ale tak jest niemal zawsze na spotkaniach. Kobiety górą. Jeden pan, który wydawał mi się bardzo sędziwy, okazałą się moim kolegą ze studiów. To przerażające jak starzy wydają się ludzie, którzy są w moim wieku. Pewna przystojna Pani okazuje się, że czyta mój Kołonotatnik, więc piszę ostrożnie, bo wiem że to czyta, nie mogę nakłamać. Jedna z Pań powiedziała , że kupuje Zwierciadło tylko dla moich felietonów o książkach, to też ważna informacja, że potrafię nimi zainteresować, a miewam wątpliwości, co do tej formuły pisania o książkach. Pewniej się czułem pisząc klasyczny felieton, chociaż teraz pewnie miałbym wielki problem w znajdowaniu tematów.

Myję samochód na myjni, i sklep, jedyna moja pozadomowa aktywność. Wygrany mecz Igi Światek z Coco Gauff, nie spodziewałem się, że potrafię się tak utożsamiać ze sportowcem, myślałem, że zatraciłem tą umiejętność, bardzo ludzką, ale która jest pewną słabością.

Nie mam książki do czytania, która by mnie wciągała, podczytuję tylko to i owo. Szukam pozycji do felietonu w Zwierciadle. Ale nie robię tego zbyt energicznie.

PODYSKUTUJ: