Portier w Czytelniku, wąsaty, o ostrym długim nosie, jak się okazuje czytelnik moich tekstów w Przeglądzie, kiedy mówię, że nie kupiłem jeszcze numeru, często nie kupuję, wyciąga spod laty tygodnik i daje mi go w prezencie. Chamski atak Stommy na mnie, za to, że piszę krytycznie o Żuławskim, odpowiem ostro, ale nie chamsko. Zabawne, on narcyz i arogant, oskarża mnie o pychę i narcyzm. Nikt bardziej nie drażni narcyza co drugi narcyz.
Przerzucam stertę listów od Giedroycia, szukam listu, gdzie namawia mnie do pisania Iwickiej. Są listy z ostatniego okresu naszej korespondencji, słane faxem, druk już nieczytelny wyblakły zupełnie niewidoczny, Tak zniknie cała nasz cywilizacja. A list, ktróego szukalem był ostatni, zdanie które szukałem, ostatnie w tym liście.
Do Krzysia z ostatnim już pewnie plikiem fotografii i z dokumentami do zeskanowania, jest tam też samokrytyka ojca pisana ręcznie, czarnym udręczonym atramentem. Damy jedną stronę. Zaświadczenie weterynarza, że pies Sułtan co mnie ugryzł, miałem sześć lat, nie ma wścieklizny. Protokół zebrania podstawowej organizacji partyjnej pisarzy…. najpierw lista obecności, pierwsze nazwisko: Brzechwa Jan…Dokument z administracji, że mamy na Iwickiej o jeden pokój za dużo, że przekraczamy normę. A to już 67 rok.(mieszkanie miało około 69 m 2) .Czyli groźba dokwaterowani lokatora. Takie były czasy.