środa

wczoraj po południu w kawiarni na Nowym Świecie, z grupą dalekich bliskich, przy okrągłym stoliku. Wydają z rzadka ulotne pisemko Rękopis, cienkie pisemko literackie, w ostatnim numerze były moje wiersze. Pismo rozysłane jest pocztą do znajomych i zainteresowanych. Tak trochę to spotkanie zapachniało mi XIX wiekiem, też dlatego, że Janusz Kostynowicz, prowadzący spotkanie jest jakby z innej epoki, z wyglądu i zachowania.  ( to mój dobry duch, czyta mojego bloga i martwi się czasami o mnie, czemu daje wyraz pisząc co jakiś czas maile do mnie ) Kilku osób do wielu lat nie widziałem i refleksja, że sytuacja jest poważna, że czas dobrał się do nas już na poważnie i nie odpuści aż nas zeżre.

PODYSKUTUJ: