ledwie zwlokłem się z łóżka, wszystko mnie bolało, w krzyżu, głowa, dusza…za oknem jesień. Do miasta autobusem, między ulicami snuły się mgły, czyściec. W kawiarni na Rozdrożu spotkam się z Laurą ze Sztokholmu, jak zawsze spóźniona, rozwichszona, znamy się ze Sztokholmu, pracowała u mnie w Instytucie. Kto by się spodziewał, że to ona zostanie mi najbardziej z tych czterech szwedzkich lat.
środa
PODYSKUTUJ: