kolejny lepszy dzień…
wczoraj do późnej nocy czytałem dzienniki Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej. Straszne rzeczy pisze o Polsce przedwojennej, o jej elitach rządowych, teraz robi to wrażenie, bo wraca myślenie, że jest w nas od wieków jakaś skaza, ułomność, blizna…”Wstydzę się swojego plemienia (…)” Polska profesorów Krakowskich, Kossaków, Zamojskich, Tarnowskich, tych typów kochanych Staffa i Boya, pięknych pań, cudownych aktorek to Polska – za to Polska rządowa to jakaś prowincja, to coś tak okropnego, że w gardle mi zasycha, gdy tylko myślę o takim Dęblinie, albo Becku, i jego żonach w Juracie, o starych durniach Składkowskim i Kostku Biernackim, o terrorze polskim, o prywacie w wojsku, o snobizmie wojskowym,(…) o brutalnym antysemityzmie…”
Poetka wie o czym pisze, bo była w tym po uszy dzięki swemu pochodzeniu i mężowi, który był oficerem lotnikiem…potem napatrzyła się na tą Polskę na emigracji…W jej wielu naiwnościach jest tyle mądrości. I to jej straszne opisane bez zasłon umieranie na raka. Tyle delikatności w jej poezji, tyle brutalności w jej końcu.
Jak czytam jej wiersze to właściwie podoba mi się ich kilka tylko, no może z dziesięć. A inne znacznie mniej, ale to wystarczy, bo te podobają się bardzo.
L. która pisze mi z właściwą sobie energią; „Jestem przerażona tym co dzieje sie na scenie politycznej . Niby nigdy mnie to nie interesowało, a teraz codziennie cos nowego … A to teatr .. A to flagi … A to ten kretyn niewyr…maciarewicz jakiegoś dzieciaka Ala Harry Potter znalazł . Jakiś koszmar”
Tak to zaczyna już docierać do wszystkich.
o 20.40 w Superstacji „Krzywe zwierciadło”.
Gadaliśmy nie tym co trzeba, bez sensu …jak skończyliśmy Eliza Michalik przyjechała z miasta ze słowami, że sejmie zamach stanu. Oglądam teraz ten sejm i widzę jak budzą się wszystkie polskie upiory…