Sobota

wróciłem z Olsztyna…fajnie było…przede wszystkim czułem się dobrze, więc celebrowałem każdą chwilę. Luksusowy pociąg w obie strony…Hotel dobry, blisko starego miasta. Spotkanie w bibliotece o 17, przede mną mówił znany aktor olsztyński, były tylko trzy osoby, w tym bibliotekarka. Ogarnęła mnie trwoga i wstyd. Nie, nie narcystyczny, tylko jak można brać pieniądze, jeśli tak wątła jest publiczność   Ale na spotkanie ze mną przyszło trochę więcej osób, byłem na fali gadania, gdy nagle weszły dwie klasy licealne.  Po dziesięciu minutach wszyscy nagle wszyli,  oprócz dwóch chłopców. Rozbawiało mnie to, ale tych dwóch wzruszyło. Potem zabrano mnie na monodram „Belfer”, belgijskiego dramaturga, grał Wojciech Pszoniak. Średnio mi się to podobało. Po spektaklu tłum i wonie perfum kobiet, pomyślałem ulotne jak uroda, jak moje życie, które już widzi swój kres…w hotelu próbowałem o tym napisać wiersz, wiele wersji i nadal nic ….dopiero gdy popracowałem nad nim rano, zaczął żyć. Wcześniej trzy godziny chodziłem po Olsztynie, stare miasto widać, że odbudowane z ruin po wojnie. Przywrócone po kilkunastu latach linie tramwajowe, a tramwaj jest bardziej przyjazny niż autobus, jest bliżej ziemi i natury, więc potrafi być piękny. Chwila nad jeziorem, które swoim językiem liże miasto, o ileż ładniejsze niż to które widziałem przed laty. W pociągu czytam Stainbecka  ” Dziennik z podróży po Rosji”  To był rok 49. Wybitny prozaik, ale jaki kiepski reporter.  Jak mało zobaczył, nie wszedł pod skórę kraju, jak choćby dwa wieki temu genialny Marquise de Custine. W Warszawie z Dworca Centralnego autobusem, tak dawno nie jechałem że miało to niemal smak przygody. Spory spacer z przystanku do domu, bo Ewa u rodziców, ale to na zdrowie.

Po raz pierwszy do kilku miesięcy obejrzałem Wiadomości. Ciekaw byłem jak pokażą protesty kobiet.  Ogarnęła mnie groza najpierw komentarz, że to była manifestacja za aborcją na życzenie.  Nawet ujęcia są tendencyjne, karykaturalne, przypomniał mi się stan stanie wojenny.  Jeśli reporter pytał kobiety, to tylko te czegoś dziwne. Podcinane były wypowiedzi demonstrujących, by brzmiały przesadnie i  radykalnie.  Na dodatek zupełne amatorstwo, nieporadność, wieje od tego nudą, zatęchła gnilna woń. Potem bronili nawet kibiców piłkarskich, to w kontekście pustych trybun na Legii. Że patrioci. Wszystko obliczone na radiomaryjnych widzów. To właściwie program dla skostniałych emerytów. Ale też budzenie nienawiści i judzenie. Ci co mogą tak kłamać i manipulować, mogą też mordować. Jest czego się bać. Najbliższe trzy lata to będzie test dla Polaków, czy zasługują na wolność.

Już widać, że protesty kobiet to dla PiS wielkie nieszczęście.  Skala ich zaskoczyła. Jeśli nie ustąpią, gniew będzie nastał, jeśli ustąpią pokażą Polakom, że można z nimi wygrywać bitwy, wiec w finale można wygrać wojnę.

 

PODYSKUTUJ: