sobota

nasza magnolia, posadzona kilka lat temu, nie miała kwiatów. A teraz nagle piękne dwa. Nie spodziewałem się, że mnie to tak ucieszy.

spacer, jedwabna pogoda, do pobliskiego Helenowa, dziesięć minut piechotą, ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci, niskie pawilony i duży dziko rosnący park , konie z zagrodach, kozy, są nawet małe kangury, króliki, pusto, piękne miejsce, czemu tak rzadko tu zachodzę.

Kończy się więc moje pisanie o książkach na ostatniej stronie „Zwierciadła” . W to miejsce będą miał okno na poezję. Jednak nagle jakaś pustka, jakbym coś ważnego tracił. A przecież też coś zyskuję. I będę miał z tym o wiele mniej pracy. A może ja właśnie potrzebuję wiele pracy.

Bliscy ślą mi tytuły wierszy, które spodobały im się w „Epoce wymierania”, bardzo to dla mnie ważne, pomaga dokonać selekcji do wyboru wierszy. Generalnie nagle przestaję być tak krytyczny wobec tego tomu. Spotkanie wokół tej książki będzie w Krakowie, 16 maja. Podam za kilka dni dokładne dane.

I kolejny list, teraz od Joanny z Cieszyna, ze słowami o ‚Epoce wymierania „, że tom lepszy od „Przed zmierzchem”.

Czytam Marka Twaina, „Pod gołym niebem”, rodzaj reportażu z dzikiego zachodu. Czemu Twain, sam nie wiem, oprócz książek dla dzieci nic jego nie czytałem. Książka z roku 60, pożyczona z biblioteki, kartki pobrązowiały od upływu czasu i kruszą się. Lubię nowe ksiązki, jeszcze nie czytane, ale lubię też te które przeszły przez wiele rąk i są w nich setki oczu.

PODYSKUTUJ: