piątek

problemy ze snem, tu mam niestety długą biografię. Teraz mimo antydepresantów nie mogę bardzo długo zasnąć, dzisiaj niemal do piątej. Budzę się haniebnie późno. Jak ja wstanę wcześnie na badanie krwi na tydzień przed operacją oczu? Takie głupstwo a męczy mnie to. W łóżku wiele czytam. Gromadzą się na moim szerokim łóżku, najpierw górki a potem góry książek. Na wierzchy listy Zygmunta Krasińskiego do Delfiny Potockiej. Kiedyś musiałem podczytywać, nic nie pamiętam. Kilka tomów. Nieznośne. Miłosna litania przez setki stron, uczuciowy wytrysk, który nie ma końca. Ale jaki piękny przykład miłości romantycznej, tyleż prawdziwej do wymyślonej. Genialna grafomania. Listy pisane z kilkunastu miast Europy, bogaty Krasiński ciągle podróżował. Przez cześć roku 44 jest w Warszawie, mieszka w pałacu Czapskich, ojca Wincentego, generała napoleońskiego a potem zdrajcy na służbie cara. Skupiłem uwagę na tych warszawskich listach. Znalazłem tylko dwie sceny naprawdę warszawskie, , które mnie zainteresowały, oddech po miłosnych uniesieniach. Gdy Krasiński idzie do szewca, zabłocona ulicą w stronę Wisły. Szewc w szlafroku, potraktował go po chamsku . I opis tej rozmowy, jest kawałkiem czegoś prawdziwego. W jakiś czas potem stojąc na moście nad Wisłą rysuje widok starego miasta. Oddech ulgi te opisy i dowód, ze one jednak ma ciało.
Znajduję znakomity esej mojego ojca „Syn szlachecki” w książce „Eseje”. O Poecie, o jego ojcu, o zależności poety od ojca, a jego wielkim kompleksie, wpływie jego na twórczość. Tracę czasami oddech gdy widzę dorobek mojego ojca, nawet mi znany tylko częściowo.

Wigilia Zwierciadła. W Muzeum Żydów Polskich, Polin. Dawno nie widziani znajomi. Wojtek Eichelberger, sam bardzo zmieniony przez czas, na początku mnie nie poznał, dopiero po chwili rozjaśnił twarz. Alinka Gutek, Remigiusz Grzela, przy jednym ze mną stole Obok mojego krzesła zarezerwowane miejsce dla Anny Janko, a przecież ona mieszka we Wrocławiu. Ale czułem ducha Ani obok. Remek mówi, że Adam Sandauer po przeszczepie płuc w bardzo kiepskim stanie. Gniewa się na mnie za książkę „Dom pisarzy”, ale zadzwonić do niego, póki czas. Jedzenie, potem koncert, z którego uciekam. Jednak męczy mnie tłum. Na zewnątrz mrok, ale oświetlony pomnik bohaterów getta, odsłonięty w 48 roku, dłuta Natana Rapaporta. Kilka lat temu stałem naprzeciw tej wybitnej rzeźby z moim znajomym, z Markiem Janai z Jerozolimy, który powiedział, Rapaport uczył mnie na akademii rzeźby. Marznąca mżawka. Ślisko jak na lodowisku.

PODYSKUTUJ: