sobota

dzień w podróży, byłoby miło szybko i przyjemnie, mimo przesiadki w Katowicach, gdyby ktoś nie wpadł pod pociąg, w okolicach Pruszkowa. Najpierw długie stanie, potem przesiadka do innego pociągu. Wracałem przez miasto nie bez problemu SKMką. Wyjechałem więc o 11 a byłem w domu około 20.Ale w dobrym nastroju…wciągnęły mnie jednak dzienniki Jana Lechonia. Spałem tej nocy , wstyd się przyznać na dwóch stilnoxach, bo nie mogłem zasnąć nawet po jednym. Ten drugi to była moja słabość. Nie powinienem tego robić.

W piątek wiele serdeczności do dzieci i ich rodziców. Były tam czytelniczki moich felietonów w Zwierciadle, ktoś mówił nawet, że bardzo lubił mnie słuchać w Halo Radio. Działając na różnych polach, w różnych miejscach zostawia się ślady. To jest jak sadzenie małych roślinek w różnych miejscach.

To była już 40 Lipa, i nie wiadomo czy nie ostatnia. Zestarzeliśmy się z nią. Pierwsi laureaci mają już dzieci, które teraz uczestniczą w konkursie. Prezydent miasta miał sugerować, że w przyszłym roku już nie da pieniędzy, bo wiadomo ze wszystkim wielka bieda. Ale wręczał z nami nagrody na scenie. I Rena go skłoniła by zadeklarował, że jednak znajdą się środki. Nie zabrzmiało to jednak pewnie. Rozmawiałem z nim przez chwilę, jak większość prezydentów miast ma o PiSie opinie podobną do mojej.

PODYSKUTUJ: