zasnąłem późno, trudno zasnąć jak się czyta „Kaputt” Malapartego. Straszne i wspaniałe. Obudziłem się późno, tak późno, że kilka razy sprawdzałem zegarek, czy się nie zepsuł.
nadal jestem jakby odklejony od siebie, może mi to już tak zostanie.
Kupują ciasta w Grzybkach i jem zupę w wietnamsikm barze, była tak ostra, że nie wiadomo czy smaczna. Znowu boli mnie stopa, ledwie chodzę, więc jednak ostroga.
Sympatyczny najazd rodzinny, siedzimy na tarasie, mój syn Daniel, jego żona Justyna, mała wnuczka Natalia, Ania, siostra Justyny i ich rodzice. Ewa z dziećmi niestety na Leśnej polanie. Natalia ma głębokie, niebieskie oczy i bardzo pogodne usposobienie, to na pewno nie po mnie. Daniel zapuścił małą bródkę a ona mu siwieje, ten czas jednak się porusza.