pierwsza w nocy…po audycji w Halo Radio, program przerywany korespondencjami z warszawskich ulic, gdzie trwały demonstracje. Ostatnia moja audycja, na razie. Usypiam się jako prowadzący, być może na jakiś czas, ale może się też okazać, że to będzie sen wieczny. Trochę mi szkoda, a trochę oddech ulgi. Trzynaście lat pracowałem społecznie działając w opozycji, teraz przez pół roku. Wystarczy.
Wracałem do domu przez zmrożona Warszawę, rozbudzaną syrenami policyjnych samochodów. Tu gdzie mieszkamy kawałek prawdziwej, białej zimy.
Nie mogąc pisać prozy, skupiam się na poezji, podczytuje Norwida, to dobra inspiracja, mam mieć w lutym wykład o nim, wybitnym znawcą Norwida był mój ojciec, napisał o jego twórczośi książkę „Gwiaździsty diament”, moja wiedza jest naskórkowa.
Po zmroku spacer po okolicy, baśniowa zima, śnieg puszysty, świeży, zaglądam do pobliskiego lasu, zaglądam do okien w domkach śąsiadów, ludzie snują swoje życia w miodowym świetle.