sen bardzo wyraźny, jakoś nawiązujący do mojej osobistej sytuacji. Na 13 jadę na Filtrową , na spotkanie z Panią profesor od muzyki , potrzebna mi wiedza do hasła „depresja , a muzyka” w moim „Osobistym przewodniku po depresji „.
Na facebooku wymiana myśli z ludźmi dopiero co tam poznanymi o sytuacji. Ma nadzieję, ze powszechność poruszenia i oburzenia pomoże nam powstrzymać najazd barbarzyńców.
Ktoś mi pisze :Nie moge, fizycznie nie moge zniesc demagogii tych typow i przekupek, fraz wzietych zywcem z gomulkowskich gadzinowek, tych oczat w ktorych pulsuje tepe chciejstwo.To jest jak mistyczne fatum, jakby Polacy nie zaslugiwali na normalnosc. Plakac sie z bezsilenej wscieklosci chce.
Mróz, dobrze mi z nim, zamarznięty park na Filtrowej, ze śladami confetti i strzępkami petard, chodzę, biegam dla formy. U Pani profesor muzykologa, z M , to jej ciocia. Dom przedwojenny jak wszystkie tutaj, z duszą. Głownie rozmawiamy o Szopene i jego muzyce, okazuje się, że Pani profesor pisze właśnie o Szopenie i cytuje wiersz mojego ojca” Nokturn”. Wyciąga dwa potężne tomy listów Szopena, ja przecież mam je w domu! Śledzimy znaki depresyjności muzyka…
O politycznej sytuacji mówi – to są moje ostatnie lata życia, tak mi żal, że przyjdzie mi je spędzić w tym wszystkim.