sobota

porażka w aptece, kolejka na godzinę czekania, wychodzę od razu, obrażony.Zapachniało PRLem. Ileż pigułek ładują w siebie ludzkie istoty, stad tak dramatycznie wydłuża się średnia życia.

Kilka ważnych telefonów do Agnieszki Kosińskiej, redaktorki mojej książki”Dom pisarzy w czasach zarazy.” Widzę, że czeka mnie masa pracy, cenię bardzo jej umiejętności, więc muszę oddać się w jej ręce. Ale już wiem że ta książka nie ukaże się w tym roku.
Telefon do JS. właścicielki dużej galerii w Szczecinie, słyszę ją po raz pierwszy,serdeczny głos, dobra rozmowa w sprawie obrazów Piotra. Jestem dobrej myśli, mamy się spotkać.I w końcu dzwonię do Piotra, po głosie od razu poznaje, że nie jest dobrze. Miał w nocy wielki atak lęku, wylądował w szpitalu. Czemu nie wziąłeś Xanaxsu, pytam. „Nie stać mnie by go kupić, odparł. Odkryłem niedawno, że nie mam nawet na kartofle.”Mówi, że mimo wszystko dużo maluje.

PODYSKUTUJ: