wyszedłem wczoraj z tej galerii prześwietlony światłem i jest ono we mnie. Tak mocno reaguję na dobre malarstwo,
Szedłem potem Parkiem Ujazdowskim, zdaje się, że nigdy w nim nie byłem, a tyle razy przejeżdżałem, czy przechodziłem obok.
Niemal cały dzień w Konstancinie. Krysia i Grzegorz Rosiński są tam w domu Zaiksu. Ileż razy ja tu byłem w różnych latach, często mieszkali tu moi rodzicie, też moja mama w ostatnim okresie swojego życia, w różnych fazach swojego szaleństwa. Wiele wspomnień. To w tym pałacyku, gdzie teraz jadalnia, rozmawiałem z Herbertem….Teraz jemy tu obiad.Jak to w Zaiksie, smaczny, domowy. Mieszkańcy domu, to zwykle ludzie bardo leciwi, więc przypomina to dom spokojnej starości. Jest pani Kwaśniewska, podobno przyjaciółka Karola Wojtyły z młodości, ma sto lat, słucham jej, bardzo przytomna. Opiekuje się nią Tadeusz Olszański, wita się ze mną i mówi, że mnie czyta. Ja potem czytam jego biogram, ma 89 lat, ciekawy człowiek, przetłumaczył kilkanaście książek z węgierskiego, ale zajmował się też sportem relacjonował w telewizji wiele olimpiad.
Potem długie spacery pobliskim konstancińskim deptakiem w parku, to zostało zrobione nie tak dawno, za pieniądze Unii, park też chyba nowy, dużo kwiatów, elegancko, piękne pawilony po drodze,w jednym zupełnie przeszklony basen. Tężnie. Oddychamy solą.
Grzegorz po wielkiej uroczystości w Brukseli, gdzie oficjalnie żegnał się z Thorgalem, po 41 latach, 36 tomów. Czuje teraz pustkę i niepokój. Co mam teraz robić, pyta mnie. Mówię : pozwól swoim pragnieniom swobodnie płynąć. I nie zapominaj, że masz wielki talent.
Wie, że skończyłem książkę dla małych dzieci, zapalił się, by ją ilustrować. Miło mi, ale to chyba nie jest jego świat. Ale pośle mu komputeropis, jasne.
W kawiarni w Konstancinie, Grzegorz z lewej, dalej Krysia Ewa i dzieci.