dzień, którego mogłoby nie być, bez kolorów. Tyle czasu przed ekranem, a tak mało słów. I nagle zachwianie nastroju bez widocznego powodu. I zawisłem and przepaścią, co z tego, że na solidnej linie, skoro tak ciągnie stamtąd chłodem.
Olimpijski konkurs skoków. I narodowe nieszczęście. Też mi było przykro, chociaż coraz mniej we mnie narodu. I już zaczyna się gadanie, że wiatr, że źle liczono punkty. Zawsze krzywdzeni, jeśli ponoszą porażki, to nie ze swojej winy.
Wojtek Eiechelberger: Mam wrażenie, że fala hejtu, która wylała się na Adama Bieleckiego jest tak duża, bo tragedia na Nanga Parbat nawiązuje do naszych narodowych kompleksów i fałszywych przekonań o bohaterstwie. Zauważmy, że polscy mężczyźni od kołyski są wychowywani w etosie ofiary życia, którą bohater winien złożyć podejmując nierówną, beznadziejną walkę z przeważającymi siłami wroga. To skutek naszej szczególnej historii, w której porażki i klęski zdecydowanie przeważają nad zwycięstwami. A ofiara życia bohatera, nobilituje i uwzniośla klęskę, czyni ją w oczach przegranych moralnym zwycięstwem, pozwala czerpać satysfakcję i pociechę z tego, że wprawdzie przegraliśmy, ale nasi bohaterowie heroicznie polegli ratując godność i honor – nie tylko własną, lecz także narodu.
Jest to postawa w kontekście historycznym zrozumiała, ale zarazem stanowi ona wielkie obciążenie, wręcz klątwę, którą plącze nam nogi i odbiera rozsądek przy okazji różnych historycznych, dziejowych decyzji, a niedawno także przy interpretacji przyczyn tragicznych katastrof. Pozostając przy decyzjach: już 74 lata toczy się dyskusja wokół militarnego i politycznego sensu Powstania Warszawskiego. Dla dowódców musiało być to oczywiste, że militarne szanse powstańców były bliskie zeru, lecz mimo to godzina „W” została wyznaczona. Z pewnością w dużej mierze w imię naszego bohaterskiego etosu, który nakazywał zginąć z honorem w walce, nie bacząc na ofiarę tych, którzy tego samobójczego zapału nie podzielali (…..)
Tak zostaliśmy ukształtowani i obciążeni przez naszą romantyczną politykę historyczną uprawianą niegdyś ku pokrzepieniu serc, a ostatnio w celu powstania z kolan. Jej zasadniczy przekaz jest następujący: naród polski zawsze był szlachetną, nieskazitelną i bohaterską ofiarą swoich przebiegłych i potężnych wrogów, więc przypisywanie narodowi polskiemu lub jego członkom jakichkolwiek złych uczynków, nie mówiąc o zbrodniach, jest wyłącznie niecną próbą złoczyńców, ich potomków i płatnych agentów, mającą na celu przerzucenie odpowiedzialności za uczynione zło ze sprawcy na ofiarę.”
Tak Wojtku, jak zwykle przenikliwie. Rozmawialiśmy o tym widząc się nie tak dawno.
Na filmie „Kształt wody”. Piękna baśń, ale ja nie lubię baśni. Nie wierzę. I zaczynam grzebać we własnym życiu siedząc przed ekranem, a na filmie chcę od niego uciec.
Połowa mojej książki „Splot słoneczny” już zredagowana. Czekam na drugą cześć. Bardzo jestem zadowolony z pracy redaktorki. Wiadomość z Torunia, że prace nad tomikiem wierszy zaczną się pod koniec lutego.