Wczoraj w centrum spotkanie z M. Plac Grzybowskich, dawno tu nie bylem, plac otoczony teraz przez wieżowce. Uliczka Próżna, kiedyś w ruinie, teraz w dużej części odrestaurowana, dużo odniesień do żydowskiego świata, który tu kwitł przed wojną. Jeśli się nie mylę na tej uliczce były kiedyś burdele. Teraz te odnowione domy wyglądają jak pałace.
Sypie śnieg, grube płatki kołyszą się jak białe łódki w powietrzu.
Dzień w domu. Pracuję nad drugim tomem książki dla dzieci „Antoś i jeszcze ktoś”. Jest niemal regułą, że kontynuacja jest słabsza niż cześć pierwsza, tak boję się jest z tą książką.
Już muszę zacząć wyciskać z siebie felieton do Przeglądu, brak pomysłów. Co tydzień o tylu lat, od lat kilkunastu komentowanie stanu rzeczy. Wcześniej co miesiąc w Paryskiej Kulturze i w Rzeczpospolitej. Potem Newsweek , Wprost, teraz Przegląd. Kiedyś Polityka chciała abym pisał do niej felieton, to była jeszcze epoka „Kultury. Odmówiłem. Ktoś powie błąd, ale miałem wtedy zasady. Epoka Kultury już się kończyła, prawie nic nie nie płacili, ale chciałem płynąć do końca tym statkiem z sędziwym Giedroyciem.