poniedziałek

wczoraj rano TVN, kamerę ustawili w ogrodzie, zimno było, mówiłem do programu o depresji, sam mocno w depresji osadzony, wiec dobrze obsadzony w tej roli.

Do Kutna pociągiem, bezboleśnie, w tym samym wagonie Ania Bolecka z niespodzianką, czyli ze swoim mężem Krzysiem Doroszem. Bardzo go lubię i cenię. Przed laty połączyły nas wspólne dramatyczne problemy ze snem, to bardzo łączy. Ale u niego nie było to objawem depresji. Krzysztof jedzie by Ani było raźniej,są jeszcze tacy mężowie. Ania siada na chwilę na przeciw mnie, było wolne miejsce, starsza pani,  a wczoraj była taką ładną młodą dziewczyną. Co czas z nami porobił i jak szybko to się stało.

Taksówką do domu Kultury, taksówkarz, czerstwy mężczyzna nie narzeka, w Kutnie jak w Kutnie, część przemysłu padło, ale za to jest nowa wielka ubojnia, ale Ukraińcy tam głownie pracują, nasi nie chcą.  Też bym nie chciał być katem zwierząt, a w ubojni rzeź jest masowa. Dom Kultury okazały i elegancki po remoncie. Idziemy szukać obiadu, promenada plac Piłsudskiego, ale restauracji nigdzie nie ma. Za to placu wolności małe zgromadzenie, pełno sztandarów, myślałem, ze to rolnicy, a okazało się, że to narodowcy. Ruszyli pod hasłem przez z emigrantami. Patrząc na te ogolone głowy, na gęby, na durne hasła  myślałem, o ileż ci cudzoziemcy lepiej się prezentują od was. Narodowcy poszli tylko na plac Piłsudskiego, nie wiedząc, że marszałek nienawidził takich jak oni. Żydzi nawet dla nich stają się kiepskim celem, bo jednak ich nie ma, obcego uosabia teraz imigrant. Ta cała choroba jest na tle swój- obcy.
Przed wojną przeważali w Kutnie Żydzi, i konkurs literacki, w którego jury byłem przewodniczącym jest im. Szaloma Asza, żydowskiego pisarza urodzonego w Kutnie. Po konferencji prasowej spotkanie autorskie z Anią Bolecką i ze mną , prowadził Krzyś Dorosz, świetnie, w końcu był przez wiele lat dziennikarzem BBC.
Czytałem też wiersze i czułem, że trafiają do serc ludzi. Potem na dużej sali ogłaszam wyniki konkursu i z władzami miasta wręczamy nagrody.
Potem był spektakl „Skrzypek na dachu” z Warszawy. Bardzo udany. Duża publiczność na dużej sali, brakowało miejsc i powszechny zachwyt. Jak mała przy tej publiczności była grupka faszystów

Śpię znowu przez spory kawał dnia. Tak płacę teraz za każde wydatkowanie energii.

Telefon z TVN, chcą abym był jutro w „Dzień dobry TVN”, emisja o 8. 40 rano. O depresji. Ewa ma do mnie żal, że upowszechniam swoje szaleństwo. Nie rozumie, że dzięki temu sobie z tym radzę, że mówiąc o tym publicznie nadaje sens tej zmorze, a też w ten sposób pomagam innym.

Urodziny Frania, piąte. Wybrał tort czekoladowy. Bardzo poruszony swoimi urodzinami. Antoś też poruszony urodzinami brata. A we mnie smuga smutku, że nie mogę dać tym dzieciom, tyle ile bym chciał, na ile zasługują.

PODYSKUTUJ: