dzisiaj lepszy nastrój, bez zdarzeń, ktore mogły na to wpłynąć, chemia mózgu. Od razu lepiej mi sie pisze.
Na obiad walentynkowo przyjechało sushi.
Daniel Passent nie żyje. Znałem go słabo, lepiej córkę Agatę, z Agatką nawet grywałem kiedyś w tenisa. I spotykaliśmy się w Twoim Stylu, gdzie pisaliśmy felietony a ja nawet byłem w redakcji tego miesięcznika. Passenta ostro atakowalem w latach 80 w swoich felietonach, bo był konformistą, irytował mnie. Potem to wszystko przestało być ważne. I rozmawialem z nim noralnie. Czas czasami zupełnie unieważnia dawne niechęci.