poniedziałek

W kawiarni na Chmielnej spotkanie z R., mieszka w Luksemburgu, zaprosiła mnie tam kiedyś na spotkania autorskie. Nie poznal bym jej a przecież nie zmieniła się, nie mam pamięci do twarzy, co już nie raz stawiało mnie w kłpotliwym położeniu. Nawet swojej twrazy już nie poznaję w lustrze.

Australian Open, nadawał sens moich dniom, ale sie skończył, i dni są bez sensu. Wygrałem go bo utożsamiałem się z Rafą Nadalem. Final był więcej niż emocjonujący.

Dzisiaj urodziny mojego dorosłego synka. Ma 47 lat, a ja przed chwilą miałem wasnie tyle lat, był 1997 rok, byłem juz dwa lata po powrocie ze Szwecji, mieszkałem sam w małym, ale niezwykle przytulnym mieszkanku na rogu Puławskiej i Rakowieckiej. I nawet nie wiedzialem jaki bylem wolny i szczęśliwy.

Dzisiaj mój Daniel, dorosły synek kończy 47 lat. Nie do wiary. W jego obecnym wieku byłem przecież przed chwilą. Byłem dwa lata po powrocie ze Szwecji. Zaraz poznam Ewę. Zadzwoniłem. Złapałem go we Włoszech, jest w Dolomitach na nartach. Pamiętam jak w Zakopanem uczyłem go jeździć. Wywracał się nie na stoku, ale na orczykowym wyciągu.

PODYSKUTUJ: