Coraz później zasypiam, coraz później się budzę. Nie podoba mi się to.
dzień w domu, błąd, trzeba było wyjść choćby na chwilę.
Serdeczna rozmowa przez telefon z Andrzejem Titkowem. Ma stypendium im Szymborskiej, mieszka w jej mieszkaniu. Dobrze się z nim dogaduję, mamy podobna wrażliwość, tylko on ma wielkie poczucie krzywdy, czego ja nie mam. Chociaż znalazły by się powody. Nie spełnia się od lat artystycznie, tonie w długach . Wini los, ale los jest bezosobowy, więc też ludzi. Znamienne, ze kiedy zadzwoniłem do niego po raz pierwszy po kilku miesiącach, wyraził pretensję, że tak długo do niego nie dzwoniłem. Nie zauważył, że mógł do mnie też zadzwonić. Kiedy mu to powiedziałem, przyznał mi rację. I to przyznanie racji, pomaga przymykać oczy na jego słabości.