Rano badanie krwi, gładko i szybko poszło, nie boję się wbijania igły, boję się przychodni i czekania.
Wracając do wczorajszej rozmowy z Krzysiem, znamienne, że wiele rozmawialiśmy o chorobach, i o znajomych, którzy odeszli. Trochę o kobietach, Krzysio nieładnie, ale zabawnie, powiedział, zadać się z kobietą w naszym wieku, to nekrofilia a z młodszą to pedofilia, sytuacja jest bez wyjścia. Jego zona, Japonka, pani profesor, jest sporo młodsza od niego, ale bardzo schorowana, rak atakuje ją za rakiem, wcześnie wykrywany, więc z tego wychodzi, ale trudno się dziwić, że jest tym podłamana psychicznie. Gdy rozmawiamy o biblii i wierze, podchodzi do nas nieśmiało jakiś osobnik z brzuszkiem i z kieliszkiem wina w dłoni, przeprasza, ale głośno rozmawialiśmy, i robi nam wykład teologiczny, na temat starego testamentu, studiował teologię, bardzo inteligentny i wyczerpujący wykład, ale jednak nieco natrętny. Potem Krzyś mówi o aukcji fortepianu ojca, Władysława Szpilmana, fortepian poszedł za ogromną sumę. Krzyś też dobrze zarabiał, więc ma więcej pieniędzy niż może wydać, zazdroszczę mu. O rządzie Japońskim i o polityce, jest okropnie mówi, ale nie aż tak jak w Polsce, politycy jednak mierni i głupi.
Waga mi dzisiaj powiedziała, że przekroczyłem kolejna granicę, zszedłem poniżej 85 kg. A przecież wczoraj w kawiarni z Krzysiem uległem i zjadłem kawałek placka ze śliwkami i dręczyły mnie potem wyrzuty sumienia.
Dzwoni poeta Józek Kurylak, i niemożliwie długo komentuje niemal wszystkie moje wiersze z tomu „Przed zmierzchem”, ale z wielkim entuzjazmem i bardzo serdecznie. On, cały zrobiony z poezji. Co chwila traci oddech, bo ma przepalone papierosami płuca.
Przez telefon z Wieśkiem Uchańskim, chciałem się z nim spotkać choćby jutro, ale ciągle zajęty, biega po cmentarzach, tak to jest jak się zna zbyt wielu ludzi. Umówimy się w przyszłym tygodniu.