poniedziałek

rano do warsztatu wymienić dwie stare opony w staruszku Citroenie, Ford w garażu, ale staruszek marznie, więc szyby pozamarzane, jakoś tak perfidnie z dwóch stron, mordęga je oskrobać, tylko trochę się udaje, więc na pół ślepo na pobliską staję benzynową, ratuje mnie płyn do odmrażania szyb.

Jak dużo pracuję i jak mało z tego wynika. Panika, że tak jest.

Dzieci jak zwykle wołają, by się z nimi poprzytulać przed zaśnięciem. Będzie mi tego kiedyś brakować.

Powolutku… dni już robią się coraz dłuższe.

PODYSKUTUJ: