po niedzieli

budzę się przygnieciony przez podroz, ktora zaraz mnie czeka, Toskania, potem Szwajcaria, samochodem, z dwojka dzeci na plecach.

Kolega ze Stanow pisze mi : Ja doszedlem do tego, ze chyba nigdy do nikogo nie mam juz pretensji o nic (no moze z wyjatkiem glupich Amerykanow, ktorzy wybrali Trumpa i glupich Polakow, ktorzy postawili na PiS.)

Do centrum Międzylesia do pana Stefana, fryzjera, by się ostrzyc i nagrać go na dyktafon. Wawerskie Centrum Kultury prosi mnie aby coś napisać o tym zakładziku, który istnieje w Międzylesiu od 90 lat. (przed wojną ta miejscowość nazywała się Kaczy Dół.) Pan Stefan już ledwie się rusza, ale ciągle gada i gada, a mi prawie nic nie nagadał. Przez kilkadziesiąt lat strzygł tu ludzi, a jak wycisnąć to z tych lat nie spada nawet jedna kropla. Ale takie jest życie.

A pod wieczór już się cieszę z tej wyprawy…

PODYSKUTUJ: