piątek-sobota

Przemyśl, hotel Akccademia nad Sanem, kiedyś pusty, teraz pełen Ukraińców kiedyś hotel Gromady, brzydki, zabytek z lat 70 nie tknięty renowacją, wzruszają mnie takie miejsca, czuję się młodszy. Piątak niezwykle intensywny, trzy duże spotkania, jedno prowadzę, plus kolacja w sali rycerskiej na Przemyskim Zamku. Wcześniej w czwartek koncert Renaty Przemyk, okazuje się, że mnie zna a ja jej nie znam. Moja ułomna pamięć. Spacery po Przemyślu z Wojtkiem Kassem i Agnieszką Herman, to z nimi w środę jechałem samochodem do Przemyśla, miła podróż w całości przegadana. Zmieniła sią ta trasa, same autostrady. Jechałem kiedyś na ten festiwal poetycki ileś tam lat temu długo i pokrętnie. Pamiętam był wtedy na imprezie Julek Kornhauser, w świetnej formie, nie wiedział, że za chwilę będzie miał wylew, i że jego córka będzie żoną prezydenta Dudy, który weźmie udział w pisowskiej pacyfikacji Polski, jaka nędzna ta prezydentowa, godna swego męża, jaki smutek.
Rano spotkanie w uczniami na dużej sali widowiskowej na zamku, o 17 prowadzę seminarium „Co to jest poezja”, sam wymyśliłem ten temat, dziewięcioro poetów. Próba definicji poezji, o co proszę, wielka bieda, poezja nie mieści się w definicji, w tym też jej niezwykłość. Ale ciekawy wielogłos. Gratulowano mi prowadzenia rozmowy. O 19 następny występ, czytanie wierszy…Potem rozmowy w Sali Rycerskiej. Przyszła Grażyna Niezgoda, dawno nie widziana przemyślanka, fotograficzka, rzeczoznawca sztuki, miała tu kiedyś na rynku sklepik ze starociami, który bardzo lubiłem, z Grażyną kiedyś blisko…Cały czas obecny wiceprezydent miasta, rozmawiam z nim o mieście, o fali uchodźców z Ukrainy, jak dzielnie miasto sobie poradziło z dramatem, mówi, państwo nic nam nie pomogło, żadnej pomocy, żadnego pomysłu, ale Przemyśl stał się słynny w świecie z dobrego serca. Mówi, obliczyliśmy, że musielibyśmy wydać 230 milionów by tak wypromować miasto, jak zrobiła to wojna.

Nie żyje Tomek Wołek, lata które się oddaliły, ale mam wiele z nim wspomnień. Byliśmy razem na pierwszym zjeździe „Solidarności” w Gdańsku, rok 80, spałem wtedy w jego domu rodzinnym, ojciec Tomka dziwak o encyklopedycznej pamięci, Tomek odziedziczył pamięć po ojcu, zapalony znawca futbolu, znał na pamięć składy drużyn piłkarskich z całego świata lata wstecz. Pracowałem krótko w Życiu Warszawy, którym kierował, rok 94. Byliśmy nawet w Sztokholmie szukając tam kupca na pismo, Tomek zaszokował szwedzkich rozmówców, recytując z pamięci dawne składy szwedzkich drużyn . Był przez lata narodowo prawicowy, ale zupełnie mu to przeszło, spotykaliśmy się potem na antypisowskich manifestacjach, ale to on mnie kiedyś poznał z Lechem Kaczyńskim, na lata przed prezydenturą.

W salonie jakby wielka dziura, tam gdzie był telewizor, w naprawie. Dziura w zimny kosmos. Ta dziura boli, więc nałóg. W ogóle ledwie żyję, mała depresja, za intensywnie było, padły mi akumulatory.

Antoś i Franio do Promenady na Avatara. Wrócili zadowoleni.

Antoś uczy mnie oglądać filmy na ekranie komputera, Netflix. Nie spodziewałem się, że będę potrafił, ekran za mały, a świetnie mi się ogląda. Niespodzianka i nowy nałóg.

Wieczorem lepiej się czuję. Dużo poezji w tym Przemyślu, mili ciekawi i serdeczni ludzie, cenna znajomość z Wojtkiem Kassem, poeta, kierownik muzeum Gałczyńskiego w Praniu. Agnieszka Herman jak zawsze ujmująca, uważna i ciepła. Wracaliśmy samochodem we trójkę z Przemyśla, i podróż przegadana minęła błyskawicznie.

PODYSKUTUJ: