piątek

Rano dzwoni Uchański, dziękuje za spotkanie, i mówi, że wrócił do lektury Biletu do nieistnienia” i chwali książkę. Potrzebne mi to jako bodziec do dalszego pisania. Jak zawsze w pędzie, chce szybko kończyć rozmowę, przez to, że ma nadmiar spotkań i rozmów , zawsze jest lakoniczny, mówię mu tylko, że autobiograficzna książka Tomka Łubieńskiego, nie ma skrzydeł, jest jakby płaska. Tak, mówi, brakuje jej „wdzięku literackiego” Bardzo dobre określenie, lubię celność jego opinii. Ale i tak zadzwonię do Tomka z gratulacjami, cud, że książkę w ogóle napisał będąc w takim stanie w jakim jest, a wyobrażam sobie jak potrzebne mu są pochwały.

Znowu w Wietnamskiej knajpce na zupie…zawsze jakieś urozmaicenie…

Poprawiłem kilka wierszy, może nawet dałem im życie, podrasowałem nowe opowiadanie a tak to dzień mało twórczy …
Noc. Deszcz, który pada przypomniał mi, że podlałem kwiatów w ogrodzie.

PODYSKUTUJ: