piątek

u fryzjerki, na ramiona opada mi siwa sierść, dożo miałem tych włosów. Właścicielka zakładu ładna i czytająca książki kobieta, daje mi do przeczytania tekst córki, napisała go gdy miała jedenaście lat, zdolna dziewczynka.

Wracam do domu, a tu na progu stoi gołąb i nic się mnie nie boi, chyba chory a na nogach ma dwie obrączki. Ciekawe skąd u takiego zwykłego pospolitego gołębia takie obrączki. Siedzi jakby się mnie nie bał, a może po prostu już bardzo stary, więc chory na starość. I już mu wszystko jedno. Ptak który już nie może latać, to zawsze dramat. Smutek bo jest skazany, kotka Matylda, bezdomna, ale u nas się stołująca, zaraz go załatwi. A tu po kilku godzinach Ewa woła wstrząśnięta, Wrona czy gawron siedzi na gałęzi z głową gołębia w dziobie. Oddziobać musiał mu na żywca głowę. Można powiedzieć co za okrucieństwa, ale przecież my bardziej okrutni, hodujący na rzeź niezliczoną ilość zwierząt.

PODYSKUTUJ: