Kupuję dzieciom prezenty, Antosiowi nową konsolę, kupa pieniędzy, ale szczęście dzieci nie ma ceny. Ewa widzę się waha w sprawie Huskiego, Franio cały pochłonięty rozpaczą, że nie dostanie psa. To byłby prezent samobójczy.
Paweł w końcu skończył czytać moją „Arytmie i kwarantannę”, ogromnie mu się podoba, więc ślę minipowieść do wydawnictwa. Do jego wydawnictwa. Już frunie. Jałowy dzień, nic nie zarobiłem dużo wydałem. Napisałem kilka zdań prozy, nie więcej. Wiersze od dwóch tygodni mi się nie piszą, bo przecież to ktoś we mnie za mnie je pisze.
Znajoma pisze, że sprząta po psie, który umarł. Pisze że jej smutno. Ja na to – teraz posprzątaj swój smutek. Sprzątanie smutku, właściwie codziennie to robię.