piątek

wyprawa do Międzylesia, skoro nie mogę za granicę, urządzam sobie takie wyprawy do sklepów, na truskawki, na sery.

Przez telefon z Anią Janko i Wiktorem Kulerskim. Obie rozmowy gęste. Ania ma kłopoty ze zdrowiem wyczerpanie akumulatorów, ma to swoje naukowe nazwy. Więc o zdrowiu, o wyczerpaniu życiem. Wiktor ma 85 lat. Świetnie, energicznie brzmi. Drukuje w wawerskim pisemku relacje ludzi o dawnym Międzylesiu, też z czasów wojny. Zbierał je w latach 70. Wyjaśnia mi skąd w okolicznych lasach tyle śladów po okopach i resztki lejów po pociskach. Nareszcie rozumiem czemu ślady po okopach maja takie ukształtowanie, Rosjanie nacierali z południa, a ja myślałem ze ze wschodu i nie zgadzało mi się to. Front stanął na kilka miesięcy, jak się zdaje mieszkamy właśnie na tej linii. Tragiczne losy żydowskich mieszkańców, Anina i Międzylesia, teraz pełna historia wydania przez Polkę i zastrzelenia matki z dzieckiem, drzewo przy którym dokonano egzekucji stoi nadal, obok wietnamskiego barku, oplecione winem. Muszę poznać szczegóły. Ta historie opowiedział mi w niepełnej wersji Stanisław Baryga, fryzjer, strzygł w lokalu po żydowskim krawcu, który też zginął. Pan Stefan chorobliwy antysemita. Od kilku miesięcy jest nowy fryzjer, Stefan posunął się i poszedł na emeryturę, ostatnio w swoim zakładziku głównie spał na krzesłach.

Do sąsiadów, przychodzi ich znajoma z sąsiedztwa z listą, składamy podpis na Trzaskowskiego. Kilka słów, obawy i nadzieje. Nikt nie jest optymistą, ale mamy dosyć. „Mamy dosyć”, to dobre bo prawdziwe hasło Trzaskowskiego.

PODYSKUTUJ: