piątek

tenis z Łukaszem, nie siada w samochodzie obok mnie, tylko na tylnym siedzeniu. Oszalał.

Chcemy zamówić kort na przyszły tydzień. Zajęte od rana do nocy. A wcześniej zawsze były wolne terminy. W Warszawie pozamykane korty, więc wszyscy walą do Radości.

W banku, inwazja starych ludzi, nie mogą usiedzieć z w domu w samotności i jak muchy skazane na zagładę, przyłażą tu by pogadać. Zaopatrzeni w środki dezynfekcji, w chusteczki, w amulety.

W Zwierciadle duża reklama „Opiłków i okruszków, jest też krótka recenzja. W końcu to moje pismo, ile lat ja tam pracowałem, od ilu lat tam pisze – nie zliczę. A wszystko dzięki Iwonce. Kiedy odchodziłem z Twojego Stylu, z własnej inicjatywy zadzwoniła do Zwierciadła, jakby była moją agentką i zaproponowała ówczesnej szefowej pisma, a by mnie przyjęli do redakcji, plus felieton. Sam nigdy w życiu bym czegoś takiego nie zrobił. Iwonka, jest żoną Pawła, mojego przyjaciela, właściciela wydawnictwa „Czarna owca”. Istniejemy na skrzyżowaniu przypadku i wolnej woli. A moja książka i tak pewnie przepadnie z powodu dżumy. Premiera „Domu pisarzy w czasach zarazy” (tytuł na czasie”), niemal na pewno przeniesiona na wrzesień.

Duda wygłasza orędzie, jakby wybuchła wojna. A ja bronię się jak mogę, ale widzę w jego okrągłym obliczu dwa pośladki. Dzwoni Karolina z Jerozolimy. Tam 800 przypadków zarazy. I podobne rozporządzenia jak u nas. A premier Netanjahu, jak mówi Karolina, wygłasza codzienne wojenne orędzie, co jest równie nieznośne jak zaraza. Obywateli to tym bardziej irytuje, że każdy w tej nacji i tak wie lepiej niż rząd.

Z tego co miało być powieścią, zrobiłem opowiadanie na 50 stron, ze zwariowaną puentą. Nie wiem, czy ta puenta ratuje całość.

PODYSKUTUJ: