jak wyciszyć się dzisiaj, pisać wiersze i tekst o Broniewskim dla Zwierciadła…..jak jednak nie przejmować się , że Polska , moja Polska, jest pobijana przez barbarzyńców. Ktoś to tak kłamie, potrafi też mordować…
Do warsztatu po starego Citroena, w końcu udało się go zarejestrować staruszka. A pamiętam jaki był kiedyś młody. W niedalekim centrum, handlowym Ferio, pusto, luksusowo….kupuję sobie jakieś tanie perfumy na pociechę. W dużej plastikowej torbie dużo książek w prezencie dla miłego poczmistrza, co mnie zawsze kojarzy, w pobliskim oddziale pocztowym.
Udaje mi się wejść w opowieść o Broniewskim, jaka ulga, ale droga daleka…to jest trochę odrabianie lekcji. I pomyśleć, że wtedy we Lwowie w roku 40 był z Broniewskim mój ojciec….Dla mnie to na dotknięcie ręki. O ileż łatwiej rozumieć stalinizm dzisiaj, ten mechanizm, że ludzie potrafią utożsamić się się z każdą potwornością.
Przez telefon z Emilem, bliskim mi młodym chirurgiem ortopedą, ma pasję do sztuki, do malarstwa. Mówi, to co się dzieje to choroba dziecięca polskiej demokracji ospa wieczna , okropnie wyglądają te krosty, ale to minie. Ja widzę gorzej, to czarna ospa, wyjdziemy z tego, ale ślady zostaną. Spotkamy się po świętach. Wszystko mnie kosztuje, nawet rozmowa przez telefon jeśli są emocje, też te dobre.