Znowu okropne sny, tak straszne, że się budzę. Śnił mi się też młody Wojtek Giełżyński, a przecież nie znalem go młodego. To chyba mija rok od jego śmierci.
Udało mi się wyprowadzić na prostą i dobrze zakończyć opowiadanie do drugiego tomu „Antosia”, zdawało się nie do uratowania. Z wielkim trudem poruszam się tu do przodu, ale się poruszam. .
Szansa na jakieś wykłady w szkołach w bibliotekach Leśmianie. Cieszę się, że znowu do niego się zbliżę. Na pewno największy poeta XX wieku. Tylko tak gesty, że trudny do zniesienia.
W Onecie znowu piszą o tym nieszczęsnym , już zawieszonym, w właściwie powieszonym programie „Krzywe Zwierciadlo „. Dobrze, ze cytuja moje slowa,z ktorych ani mysle sie wycofac.